
Marsz Niepodległości ponownie wywołał burzę w polskiej debacie publicznej.
Tegoroczne wydarzenie zgromadziło tysiące uczestników i znów stało się polem politycznych sporów.
Premier Donald Tusk ostro skomentował zachowania biorących udział w marszu.
Skrytykował też postawę najwyższych przedstawicieli państwa, którzy pojawili się na jego czele.
Według premiera Marsz Niepodległości stał się miejscem manifestowania wrogości wobec Zachodu.
Uczestnicy atakowali Unię Europejską i Ukrainę, pomijając przy tym Rosję.
Tusk nazwał to paradoksalnym i niebezpiecznym zjawiskiem.
Jego zdaniem pokazuje ono głębokie rozwarstwienie w polskiej debacie o bezpieczeństwie.
W tłumie pojawiło się wiele prowokacyjnych haseł i transparentów.
Na jednym z nich widniał napis „Polska dziś się upomina – zwrócić Tuska do Berlina!”.
Przy tym haśle pozował lider Konfederacji Sławomir Mentzen.
Pojawiały się też obraźliwe okrzyki skierowane osobiście do premiera.
Wśród nich dominowały slogany takie jak „Ruda świnia do Berlina”.
Popularne było również hasło „Ruda wrona orła nie pokona”.
Te hasła pokazują skalę emocji i podziałów na polskiej scenie politycznej.
Donald Tusk ostro ocenił organizatorów wydarzenia.
Podkreślił, że szczególnie paradoksalna była obecność prezydenta RP na czele marszu.
Premier nazwał to ponurym żartem i wyrazem konfliktu wartości w państwie.
Jego słowa odbiły się szerokim echem w mediach.
Wywołały też dyskusję o odpowiedzialności przywódców za nastroje społeczne.