W niedzielne przedpołudnie warszawiacy mogli zauważyć nad miastem wzmożony ruch śmigłowców.
Ich obecność wzbudziła spore zainteresowanie – i nic dziwnego, bo nad stolicą latały zarówno maszyny wojskowe, jak i ratownicze.
Choć widok mógł budzić niepokój, nie chodziło o żadne realne zagrożenie. Wszystko to element szeroko zakrojonych ćwiczeń, które odbywały się w regionie.
W Warszawie i Nowym Dworze Mazowieckim sprawdzano gotowość służb
Tegoroczne ćwiczenia ratunkowe odbyły się według scenariusza zakładającego katastrofę z dużą liczbą rannych. W manewrach wzięły udział jednostki medyczne, wojsko oraz strażacy. Celem było przetestowanie współpracy między służbami w sytuacji kryzysowej i sprawdzenie, jak poradzą sobie z masowym napływem poszkodowanych do warszawskich szpitali.
Symulacja rozpoczęła się w Nowym Dworze Mazowieckim, gdzie na poligonie Akademii Pożarniczej odgrywano scenariusz wypadku kolejowego z wieloma ofiarami. Z miejsca zdarzenia śmigłowce wojskowe i ratownicze transportowały „rannych” do placówek medycznych w Warszawie. Maszyny można było zauważyć m.in. w okolicach Dziecięcego Szpitala Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, w rejonie ulic Żwirki i Wigury oraz Banacha.
Jak podkreślają organizatorzy, tego typu działania są kluczowe dla utrzymania najwyższych standardów bezpieczeństwa. Sprawdzają bowiem, jak różne służby reagują na zdarzenia wymagające natychmiastowej, skoordynowanej akcji. To także okazja, by ocenić przepustowość szpitalnych oddziałów ratunkowych w warunkach presji czasu.
Dlaczego te ćwiczenia są tak ważne?
O szczegółach akcji opowiedział dla tvn24 ratownik medyczny Marcin Janik z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, który uczestniczył w ćwiczeniach. Jak wyjaśnił, manewry rozpoczęły się o godzinie 9:00, a część operacyjna w szpitalu została zaplanowana na 13:00. Całość miała zakończyć się o 15:00.
„Genezą ćwiczeń jest konieczność sprawdzenia, corocznej weryfikacji procedury masowego napływu poszkodowanych do szpitalnego oddziału ratunkowego” – tłumaczył Janik.
Według ratownika, tego typu działania pozwalają na bieżąco doskonalić system reagowania kryzysowego i lepiej przygotować personel medyczny do realnych zdarzeń. Jak dodał, w poprzednich latach scenariusze zakładały transport kołowy, natomiast tym razem skupiono się na współpracy z wojskiem i użyciu statków powietrznych.
„Spotkaliśmy się na poligonie, żeby móc zorganizować zdarzenie masowe, z którego ci pacjenci będą trafiać do naszego szpitalnego oddziału ratunkowego” – wyjaśnił.
Takie wspólne ćwiczenia są szczególnie istotne w regionie stołecznym, gdzie w razie rzeczywistego zagrożenia konieczna byłaby błyskawiczna koordynacja działań pomiędzy różnymi formacjami – cywilnymi i wojskowymi.
Śmigłowce, symulacje i współpraca. Mazowsze gotowe na sytuacje kryzysowe
Manewry z udziałem śmigłowców to część corocznych testów, podczas których sprawdzane są procedury bezpieczeństwa na wypadek katastrof komunikacyjnych, awarii infrastruktury czy ataków terrorystycznych. Tego typu ćwiczenia odbywają się cyklicznie i za każdym razem wprowadzane są nowe elementy.
Tegoroczny scenariusz był wyjątkowy ze względu na skalę i stopień realizmu. Wzięły w nim udział zarówno służby cywilne, jak i wojskowe jednostki lotnicze. Transport z poligonu w Nowym Dworze Mazowieckim do Warszawy odbywał się w czasie rzeczywistym, a zaangażowany personel medyczny musiał reagować tak, jak w prawdziwym wypadku masowym.
W opinii ekspertów tego rodzaju szkolenia pozwalają na praktyczne sprawdzenie nie tylko sprzętu i logistyki, ale także psychicznej gotowości ratowników. Ćwiczenia wykazały, że współpraca pomiędzy Akademią Pożarniczą a Warszawskim Uniwersytetem Medycznym przebiega bez zarzutu, co potwierdza wysoki poziom przygotowania służb Mazowsza.
Widok śmigłowców krążących nad Warszawą mógł zaniepokoić niektórych mieszkańców, jednak w rzeczywistości był dowodem na to, że system reagowania kryzysowego działa sprawnie i jest regularnie testowany.
